Asset Publisher Asset Publisher

Bezpieczna wyprawa do lasu

Wędrówka po lesie to w dzisiejszym, pełnym bodźców świecie może mieć wręcz znaczenie terapeutyczne. By tak się stało, musi być bezpieczna. Na co zwrócić uwagę, ruszając do lasu?

Naładowany telefon

Dziś, gdy niemal każdy ma w kieszeni smartfon, który lokalizuje nas w przestrzeni, przestajemy się obawiać, że gdziekolwiek zabłądzimy. Urządzenie musi jednak działać. Wybierając się w nieznany teren leśny, zadbajmy o to, by bateria była w pełni naładowana.

Telefon przyda się nie tylko do lokalizacji. Będzie niezbędny, by w razie trudnej sytuacji wezwać pomoc.

W lesie bywa różnie z zasięgiem sieci komórkowych. Jest słabszy w głębi kompleksów, w sezonie wegetacyjnym przy pełnym ulistnieniu, w zależności od pogody. Dlatego też w głębi lasu gorzej działają – albo nie działają wcale – internetowe aplikacje mapowe (Google Maps).

Sygnał GPS potrzebny do lokalizacji nie wymaga zasięgu telefonii komórkowej. Dlatego warto zainstalować aplikację mapową mBDL i mieć ze sobą wszystkie leśne mapy zawsze, niezależnie od zasięgu.

mBDL to Mobilny Bank Danych o Lasach, zasób o wiele bogatszy niż klasyczna mapa. Dzięki cyfrowym mapom poznamy wiek i gatunki drzew w konkretnych lokalizacjach. A nawet zakres prac, jakie zostały w nich zaplanowane, niezależnie od tego, czy las jest własnością państwa, gminy czy osoby prywatnej (ta informacja też tam będzie).

Od mankamentów towarzyszących elektronice wolna jest klasyczna papierowa mapa. W komplecie z kompasem ułatwi orientację i zabezpieczy przed zbędnym kluczeniem po leśnych drogach lub zabłądzeniem. Wiele nadleśnictw wydaje takie mapy.

Zgubiłem się w lesie. Jak próbować odnaleźć drogę?

Mimo możliwości, jakie daje współczesna technika, ludzie nadal gubią się w lasach. Co, gdy tak się stanie?

Przede wszystkim nie wpadajmy w panikę. Usiądź chwilę, zbierz myśli i przypomnij sobie opis terenu w którym jesteś. Warto wytężyć słuch, bo czasem słychać z daleka szum głównej drogi, pociąg lub odgłosy miasta. Wypatrywać charakterystycznych punktów terenu, jak linie wysokiego napięcia, gazociągi czy ślady użytkowania dróg – zwykle prowadzą do miejscowości lub dróg publicznych. W górach można podążać „z nurtem”, czyli iść wzdłuż potoku schodząc w dół, w ten sposób zwiększa się szansa dojścia do wioski lub drogi.

Jeśli masz działający telefon, ktokolwiek go odbierze, zada oczywiste pytanie: gdzie jesteś? Żeby odpowiedzieć coś więcej niż tylko „w ciemnym lesie”, postaraj się odnaleźć i wskazać konkretne szczegóły terenowe: ambona myśliwska, paśnik, znak lub tablica informacyjna, siatka ogrodzeniowa. Dla lokalnego leśnika to wiele mówiące szczegóły. Idealny do lokalizacji będzie słupek oddziałowy.

Lasy należące do państwa są zwykle podzielone na prostokątne oddziały. W przecięciu dróg, które są granicami oddziałów, w narożniku jednego z nich, znajdziesz kamienny słupek oddziałowy. Czarną farbą będą na nim wypisane numery oddziałów, ku którym zwracają się lica słupka. Te numery podane służbom ratunkowym czy leśnikowi pozwolą bezbłędnie zidentyfikować, gdzie jesteś. Leśnik może podpowiedzieć, w którą z dróg się skierować.

Słupek pozwoli z łatwością ustalić twoje położenie na leśnej mapie, gdzie zaznacza się oddziały. Gdy na słupku są numery czterech oddziałów, to narożnik pomiędzy dwoma najniższymi numerami wskazuje na ogół kierunek północny-zachód.

Leśnik perfekcyjnie zlokalizuje nas także na podstawie tabliczki (czerwonej w Lasach Państwowych) służącej do ewidencjonowania drewna. Znajdziemy tam dwa rzędy cyfr. Dolny to kod leśnictwa, górny – numer kolejnego stosu lub sztuki drewna. Numery są w bazie danych Lasów Państwowych, połączonej z mapą.

Natrafiłem na zakaz wstępu do lasu. Dlaczego?

Nie każdy fragment lasu jest dostępny dla turystów. Z zapisów ustawy o lasach wynika, że stale nie wolno wchodzić na obszary zagrożone erozją (najczęściej są to niebezpieczne dla ludzi osuwiska), na wszystkie uprawy leśne do 4 metrów wysokości, do ostoi zwierząt, na leśne powierzchnie doświadczalne i do drzewostanów nasiennych.

Zakazy są ustanawiane ze względu na dobro lasu bądź bezpieczeństwo ludzi. Taki charakter ma zakaz wstępu w miejscu, gdzie trwają prace leśne. To oczywiste, że nie należy go naruszać, gdy pracują maszyny i ścinane są drzewa. Znaki zakazujące wstępu ustawia się na drogach leśnych. Zakaz obowiązuje również wtedy, gdy na powierzchni nikt nie pracuje.

Zakaz wstępu może pojawić się także okresowo, wprowadzony przez nadleśniczego w związku z ogromnym zagrożeniem pożarowym, klęskami żywiołowymi (np. wiatrołomy czy okiść) oraz wykonywanymi zabiegami chemicznymi z zakresu ochrony lasu (stosowanymi wyjątkowo, gdy inne metody ochrony lasu nie przynoszą rezultatu). Takie zakazy są ustanowione w trosce o życie i zdrowie ludzi odwiedzających las i należy ich bezwzględnie przestrzegać.

Nieprzestrzeganie zakazu wstępu do lasu jest wykroczeniem, które - oprócz świadomego narażenia własnego życia i zdrowia - może być także ukarane mandatem. Tu znów warto rekomendować mBDL, który zawiera mapę zakazów wstępu do lasu.

Oczywiście ograniczenia dotyczą także obszarów chronionych, rezerwatów przyrody i parków narodowych. Tam poruszamy się po wyznaczonych szlakach.

Uwaga polowanie

Las służy rekreacji i wypoczynku, spełnia wiele rozmaitych funkcji społecznych, ale jest także jednocześnie obwodem łowieckim, gdzie mogą trwać polowania. Nie można żądać od myśliwych zaprzestania polowania, ale także myśliwi muszą tolerować i przewidzieć obecność ludzi w lesie.

W lesie polowania zbiorowe odbywają się między październikiem a styczniem, zwykle w weekendy i w ciągu dnia. Organizatorzy powinni je zgłaszać gminom. Te publikują informację o polowaniach na stronach internetowych najdalej pięć dni przed rozpoczęciem polowania. Przepisy nakazują również, by obszar, na którym odbędzie się polowanie zbiorowe oznakowywać tablicami.

Powyższe wymogi nie dotyczą polowań indywidualnych. Jednak regulamin polowań rygorystycznie określa zasady oddawania strzałów, polowania i zabezpiecza bezpieczeństwo ludzi. Myśliwi są dobrze wyszkoleni, świetnie znają teren i to zwykle oni dostosowują się do ruchu turystycznego w lesie.

Czy bać się dzikich zwierząt?

Choć bardzo małe, to bardzo niebezpieczne okazują się kleszcze. Samo ugryzienie nie jest dotkliwe, ale już konsekwencje chorób, które przenoszą mogą być niezwykle poważne. Istnieje szczepionka przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu. Przyjmują ją regularnie wszyscy leśnicy. Rekomendujemy jej przyjmowanie wszystkim miłośnikom wędrówek w terenie i grzybobrania. Tym bardziej, że obecnie kleszcze spotykamy nie tylko w lasach, a ze względu na panujące temperatury – przez większą część roku.

Nie ma szczepionki przeciw boreliozie. Jedyny sposób to unikać ugryzień kleszczy poprzez odpowiednie ubieranie się (jak najmniej odkrytych rąk i nóg), kontrolowanie odzieży i ciała po powrocie z lasu, stosowanie odstraszających pajęczaki i owady repelentów.

W polskich lasach coraz bardziej powszechne są duże drapieżniki: wilki i niedźwiedzie. Zwierzęta same z siebie nie bywają agresywne wobec ludzi. Niebezpieczne dla ludzi stają się w sytuacjach, kiedy same poczują się zagrożone. Takie ewidentne okoliczności to penetrowanie miejsc rozrodu (nor, gawr), rozdzielenie z młodymi, zablokowanie jedynej drogi ucieczki. Może do nich dojść przy naszej całkowitej nieświadomości. Dlatego dostrzegłszy drapieżniki, lepiej obserwować je z oddali, nie zbliżając się. To samo dotyczy dzików – mogą być niebezpieczne zaniepokojone, szczególnie z młodymi czy żmij, których jad może być dla człowieka śmiertelny.

Zawsze z dużą ostrożnością należy traktować zwierzęta, które nie wykazują lęku przed człowiekiem czy sprawiające wrażenie chorych. To mogą być objawy wścieklizny. Jej przypadki zdarzają się co prawda rzadko (szczepionki przeciwko wściekliźnie rozrzuca się z samolotów), jest to jednak bardzo groźna w skutkach choroba.

Gdzie spotkać leśnika?

Leśnika terenowego najłatwiej zastać w kancelarii (biurze) leśnictwa. Każdy leśniczy na tablicy informacyjnej przed leśniczówką oraz na drzwiach kancelarii podaje informację, kiedy przyjmuje interesantów. Zwykle są to godziny przedpołudniowe. Najlepiej umówić się wcześniej telefonicznie na spotkanie.

Warto pamiętać, że leśniczy, pomimo tego, że pełni służbę dbając o las i chroniąc go przed zagrożeniami, nie pracuje całą dobę ale w wyznaczonych godzinach.

Można też zadzwonić do Straży Leśnej, która patroluje teren całego nadleśnictwa. Numery telefonów znajdują się w zakładce kontakt.

Pamiętajmy! W przypadkach zagrożenia zdrowia i życia dzwonimy na numer 112.


Asset Publisher Asset Publisher

Back

Lasy karpackie. Zobaczcie las, nie tylko drzewa!

Lasy karpackie. Zobaczcie las, nie tylko drzewa!

Wschodnia część polskich Karpat i ich pogórza to jeden z najgęściej pokrytych lasami i najbogatszych przyrodniczo obszarów Unii Europejskiej.

W połowie XIX wieku lesistość tego regionu spadła do niecałych 32 proc., lecz od 75 lat szybko rośnie i przekracza

60 proc. (i to bez parków narodowych). W wypadku południowej części powierzchnia zajmowana przez lasy zwiększyła się w tym okresie jeszcze bardziej, bo z ok. 40 proc. do ponad 90 proc. Urzekający dziś wielu mit „dzikich Bieszczadów” jest więc całkiem świeży.
Ta spektakularna przemiana krajobrazu dokonała się w dużej mierze dzięki pracy leśników.

 

Dziś zagrożona nie jest ani Puszcza Karpacka, nieistniejąca od wieków jako konkretny byt,
ani lasy bieszczadzkie, ani lasy na obszarze „projektowanego Turnickiego Parku Narodowego”.
Nie potrzebują one „obrony” tego rodzaju, jaką proponują działacze Inicjatywy Dzikie Karpaty - bazującej na manipulacji, przeinaczaniu faktów, obrażaniu ludzi należycie i przepisowo wykonujących swą pracę, ignorowaniu lokalnej społeczności, konfrontacji. Nie potrafimy dostrzec sensu w ataku wymierzonym w gospodarkę leśną w regionie, który stał się przykładem bezprecedensowej w skali, postępującej zarówno spontanicznie, jak i planowo, renaturyzacji – powrotu lasu i dzikiej natury na tereny niegdyś intensywnie użytkowane rolniczo i przemysłowo, a potem opuszczone przez ludzi w następstwie tragicznych wydarzeń (II wojna światowa, działalność UPA, „akcja „Wisła”). Nie możemy przystać na to, by dyskusja o przyszłości karpackich lasów była oparta wyłącznie na irracjonalnych emocjach, szafowaniu skrajnie niesprawiedliwymi i udramatyzowanymi ocenami, lekceważeniu obiektywnych danych, zdjęciach pojedynczych wyciętych drzew przy pomijaniu ogromu lasu wokół.

 

Lasy zarządzane przez nadleśnictwa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie należą do najbardziej zasobnych, mających najwyższy średni wiek, największy udział drzewostanów ponadstuletnich oraz gatunków liściastych, najwięcej martwego drewna, przodujących też pod względem mnogości i liczebności cennych gatunków roślin, grzybów
i zwierząt
, w tym tak spektakularnych jak niedźwiedź, ryś, żbik, żubr lub wilk. Wszystkie
te wskaźniki rosną od wielu dekad, co potwierdzają naukowe badania i inwentaryzacje, historyczne dokumenty, relacje, fotografie. Jeśli niektórzy odmawiają leśnikom zasług
w doprowadzeniu do tego stanu rzeczy – trudno, choć to krzywdząca opinia. Ale skoro podkarpackie lasy są dostępne dla wszystkich, gospodarka regionu i kraju korzystają
z tamtejszego drewna, a zarazem stan tych lasów i ich różnorodność biologiczna
po dziesięcioleciach zarządzania nimi przez leśników są tak unikalne, że zdaniem aktywistów uzasadniają objęcie ich najwyższymi formami ochrony przyrody,
to czy nie jest to najlepsza recenzja działalności Lasów Państwowych? Właśnie na tym,
czyli możliwie najlepszym godzeniu funkcji przyrodniczych, społecznych i gospodarczych
w zarządzaniu lasami, opiera się praca leśników.

 

Jesteśmy przekonani, że zarówno podkarpackich leśników, jak i wszystkich miłośników Bieszczadów i Gór Sanocko-Turczańskich łączy autentyczna troska o ochronę tamtejszych lasów, pomyślność regionu i jego mieszkańców. Jesteśmy otwarci na różne pomysły i dyskusję. Prosimy tylko o jedno:  nie ulegajcie emocjom, weryfikujcie zasłyszane slogany. Patrzcie na drzewa i poszczególne wątki, lecz dostrzegajcie również las i całość zagadnienia!

 

Prosimy, zapoznajcie się z podstawowymi faktami w tej sprawie.

 

  1. Gdzie jest Puszcza Karpacka? Aktywiści często posługują się wymiennie takimi pojęciami, jak Puszcza Karpacka, lasy bieszczadzkie, „projektowany Turnicki Park Narodowy”, mimo że nie są one tożsame. Pradawna Puszcza Karpacka rozciągała się od Beskidu Żywieckiego aż po rumuński region Bacău. Od wieków nie istnieje jako realny, zwarty lub choćby fragmentaryczny, kompleks leśny. Lasy bieszczadzkie to w ścisłym znaczeniu Bieszczadzki Park Narodowy i tereny sąsiednich nadleśnictw LP: Stuposian, Lutowisk, Cisnej, Baligrodu, częściowo Komańczy i Ustrzyk Dolnych. Obszar „projektowanego Turnickiego Parku Narodowego” to część obecnego Nadleśnictwa Bircza w Górach Sanocko-Turczańskich.

 

  1. Lasy karpackie są dobrze chronione. Najbardziej naturalne partie lasów stanowiące pozostałość Puszczy Karpackiej są od dawna objęte ochroną w formie parków narodowych (Gorczański, Tatrzański, Pieniński, Babiogórski, Magurski, Bieszczadzki) oraz rezerwatów. To nie znaczy, że na całym pozostałym obszarze prowadzona jest zwykła gospodarka leśna. W podkarpackich nadleśnictwach oprócz rezerwatów znajdują się liczne całoroczne strefy ochrony wybranych gatunków, ostoje ksylobiontów, strefy przypotokowe i inne powierzchnie całkowicie wyłączone z użytkowania. Łącznie to dziś 36,4 tys. ha,
    czyli 9,1 proc. lasów w zarządzie RDLP Krosno
    . Z tego 15 tys. ha (w tym ponad 2100 ha rezerwatów) jest wyłączonych z użytkowania we wspomnianych 6 nadleśnictwach bieszczadzkich (dla porównania, powierzchnia Bieszczadzkiego Parku Narodowego
    to blisko 30 tys. ha), a 3,1 tys. ha w Nadleśnictwie Bircza (w tym 1553 ha w rezerwatach).

 

  1. Nie tylko najcenniejsze fragmenty karpackich lasów już są wyłączone z użytkowania,
    ale gospodarka leśna prowadzona na pozostałym obszarze jest dostosowana
    do warunków i wymagań gór i pogórza i bardzo odmienna od tej na nizinach
    .
    Dla przykładu, udział zrębowego sposobu zagospodarowania w lasach całej Polski wynosi średnio 47 proc., w LP – 45 proc., a w RDLP Krosno tylko 11,8 proc. i dotyczy to niżu podkarpackiego i kotlin. W Bieszczadach w ogóle nie stosujemy zrębów zupełnych: jeśli
    pozyskujemy drewno, to wycinamy tylko wybrane drzewa spośród wielu rosnących
    na danej powierzchni. Średni wiek drzewostanów, który dla Polski wynosi 59 lat, a dla LP 60 lat, w RDLP Krosno sięga 67 lat, przy czym w samych lasach bieszczadzkich i birczańskich znacznie przekracza 80 lat. Powierzchniowy udział drzewostanów ponadstuletnich
    w lasach RDLP Krosno to aż 26 proc. – jest dwukrotnie większy niż krajowa średnia. Podkarpackie lasy wyróżniają się też dużym udziałem gatunków liściastych (44,1 proc.), ilością drewna martwego (przeciętnie 24 m3 na hektarze – trzykrotnie więcej niż średnia krajowa). To trendy stałe od dziesięcioleci.

 

  1. Korzystamy z bogactwa karpackich lasów oszczędnie i w sposób zrównoważony. Średnia zasobność lasów RDLP Krosno sięga dziś blisko 340 m3 drewna na hektarze (przy średniej krajowej na poziomie 286 m3/ha) i tylko w ciągu ostatnich 10 lat wzrosła o 13 proc. W tym okresie podkarpaccy leśnicy pozyskiwali (w cięciach rębnych i przedrębnych łącznie) średnio 5,95 m3 drewna z hektara rocznie, czyli niecałe 58 proc. tego, co w ciągu roku przyrastało w lesie (średnio 10,3 m3/ha). Cała reszta co roku powiększała zasoby. By to zobrazować, wyobraźcie sobie pełnowymiarowe boisko piłkarskie (0,74 ha) w całości pokryte drzewami. Spośród nich leśnicy wycinali średnio tylko 4-5 drzew przez cały rok. Dlatego ze smutkiem przyjmujemy, że formułowane przez aktywistów i niektórych publicystów zarzuty wobec gospodarki leśnej są coraz bardziej kuriozalne. Do niedawna nie przyszłoby nam do głowy, że ktokolwiek mógłby porównywać sytuację lasów
    w Bieszczadach do trwałych wylesień na Borneo albo obwinić leśników… o czerwcową powódź błyskawiczną na Podkarpaciu (mimo że meteorolodzy wskazali na obiektywne przyczyny:  burzę wielokomórkową i dobowe sumy opadów bijące w wielu miejscach kilkunastoletnie rekordy). Przypomnijmy, od lat międzywojennych powierzchnia lasów
    na Podkarpaciu wzrosła dwukrotnie, w samych Bieszczadach nawet więcej. Czy potencjał pochłaniania CO2 lub zatrzymywania wody w regionie wzrósł, czy zmalał? Odpowiedź jest oczywista, niestety nie dla wszystkich.

 

  1. Spotykamy się czasem z krytyką za to, jakoby Lasy Państwowe kierowały się zyskiem,
    po czym za to, że utrzymujemy „deficytowe” nadleśnictwa w Bieszczadach. To nielogiczne i sprzeczne zarzuty. Zgodnie z prawem, Lasy Państwowe jako całość mają być samodzielne ekonomicznie, finansując swoje koszty z własnych przychodów – i tak się dzieje.
    Nie wyklucza to, że niektóre nadleśnictwa mogą być przejściowo „pod kreską”
    (w leśnictwie może to być perspektywa nawet kilkudziesięcioletnia), a wtedy ich niedobory są wyrównywane z funduszu leśnego, czyli swoistego „wspólnego budżetu” jednostek LP. Nie ma w tym nic dziwnego: warunki terenowe, klimatyczne, struktura miejscowych lasów, sytuacja na lokalnym rynku pracy lub choćby nieprzewidziane klęski żywiołowe, decydują o tym, że każde z 430 nadleśnictw w Polsce ma własną specyfikę, w tym różne możliwości przychodowe. W tej sytuacji wymaganie, by każdy nadleśniczy za wszelką cenę osiągał wynik dodatni, miałoby fatalne dla przyrody skutki. Nieprawdą jest, że w Bieszczadach koszty pozyskania drewna przekraczają zysk z jego sprzedaży. Po prostu gospodarując
    w trudnym terenie górskim, z użytkowaniem wyłączonym w wielu miejscach, bieszczadzkie nadleśnictwa pozyskują i sprzedają mniej surowca i mają niższe przychody z tego tytułu. Tymczasem ich wydatki pozostają podobne jak nadleśnictw w innych zakątkach Polski
    (o ile nie wyższe z powodu większej trudności robót zlecanych w górach): także ponoszą koszty ochrony lasu, tworzenia leśnej i turystycznej infrastruktury, prowadzenia programów ochrony przyrody, budowy obiektów małej retencji
    i przeciwdziałających erozji  itp. Sugerowanie, że proste zastąpienie obecnych nadleśnictw w całości parkiem narodowym czy rezerwatami zmieni tę sytuację, to manipulacja. Bierna ochrona przyrody na odpowiednim poziomie także kosztuje – tyle że wtedy budżet państwa, czyli podatników, a nie Lasy Państwowe.

 

  1. Może mimo wszystko karpackie lasy potrzebują kolejnych obszarów objętych najwyższymi formami ochrony przyrody? Nie nam to przesądzać. Tworzenie parków narodowych, określanie lub zmianę ich granic reguluje ustawa o ochronie przyrody: wymaga
    to rozporządzenia rządu w uzgodnieniu z lokalnymi samorządami. Lasy Państwowe
    nie odgrywają w tym procesie żadnej roli. Rezerwaty ustanawia właściwy regionalny dyrektor ochrony środowiska i nie ma żadnej przeszkody, by składać stosowne projekty
    i wnioski o ich tworzenie. Nie rozumiemy, dlaczego działacze Inicjatywy Dzikie Karpaty po raz kolejny apelują w tych kwestiach do leśników, w tym pracujących w regionach bardzo odległych od Podkarpacia, zamiast skorzystać z obowiązujących procedur prawnych i właściwie skierować swoje postulaty.

 

  1. Zorganizowanie pikiety jest zapewne łatwiejsze i efektowniejsze od przygotowania rzeczowego, uzasadnionego projektu powołania nowego rezerwatu albo parku narodowego. Być może dlatego działacze Inicjatywy Dzikie Karpaty regularnie kierują pod adresem Lasów Państwowych żądania, które wskazują na brak woli zrozumienia historii i charakterystyki regionu, sposobu prowadzenia tam gospodarki leśnej. Nie sposób rzeczowo odnieść się do postulatów w rodzaju „wstrzymania wycinki starodrzewu niesadzonego ręką ludzką”. Zwłaszcza gdy odnowienia naturalne stanowią 50 proc. wszystkich w bieszczadzkich nadleśnictwach i jest to w pełni świadome działanie leśników, którzy w warunkach górskich promują i wspomagają właśnie samosiew (m.in. poprzez odsłanianie młodego pokolenia). To, że dane drzewo nie zostało posadzone przez człowieka, w żaden sposób nie jest równoznaczne z tym, że jest „reliktem Puszczy Karpackiej”. Tak samo nie przesądza o tym obecność ponadstuletnich drzew. Nie są one w lasach bieszczadzkich i birczańskich niczym nadzwyczajnym, a historia intensywnego użytkowania tych terenów sięga kilku wieków. Do XIX wieku tutejsze lasy, wtedy głównie prywatne, w dużej części zamieniono na uprawy, łąki, pastwiska, a pozostałe mocno eksploatowano, zastępując przy tym wycięte gatunki właściwe dla regionu m.in. sosną
    i świerkiem. Powojenne zalesienia porzuconych gruntów pogłębiły to zjawisko, co dobrze pokazują choćby duże obszary porolnych sośnin i świerczyn w Nadleśnictwa Bircza
    w zasięgu proponowanego Turnickiego Parku Narodowego.  

 

  1. Jesteśmy za otwartym dialogiem nt. ochrony i zarządzania lasami karpackimi, z udziałem wszystkich zainteresowanych. Punktem wyjścia musi być jednak poszanowanie każdej strony i podstawowych faktów. Najwyższy też czas na konkretne, merytoryczne propozycje, a nie ogólne hasła.
Tekst: materiały Lasów Państwowych